Niedługo minie 9 lat naszej znajomości! A dokładnie w czerwcu, poznaliśmy się na imprezie u chłopaka mojej koleżanki z liceum. Żeby było śmieszniej tamci od dawna nie są razem, ale to dzięki nim my mieliśmy okazję się spotkać. Mój M. od początku wpadł mi w oko ale byłam zbyt nieśmiała (dumna?), żeby pierwsza zagadać, tymczasem on uwagę dzielił równo pomiędzy mnie i moją koleżankę!! Taki był flirciarz z niego!
Nasza znajomość nie przebiegała bezproblemowo przez cały ten okres- 9 już lat. Myślę że dużą rolę odegrali moi rodzice. M. nie podobał im się na zięcia, wyobrażali sobie raczej, że zwiąże się z sąsiadem, który studiował medycynę i wyraźnie mnie adorował. Ale jak wiadomo miłość nie wybiera! Pod presją rodziców rozstałam się z M. na jakiś czas (ponad rok) w tym czasie nawet spotykałam się z sąsiadem:) Ale wszystkie te zawirowania utwierdziły mnie tylko w tym, że to M. jest dla mnie stworzony i to z nim chcę być.
Na szczęście udało nam się odbudować relację a nawet doceniliśmy ją jeszcze bardziej! Niedługo później zaręczyliśmy się w bardzo romantycznych okolicznościach:) a dwa lata później wzięliśmy ślub!
Mój mąż od początku zapowiedział, że nie będzie mieszkał z teściami- trudno mu się zresztą dziwić w kontekście zaistniałych wydarzeń. Zakasał rękawy i okazał się naprawdę solidnym mężczyzną, zdolnym zapewnić rodzinie bezpieczeństwo. Początkowo ciężko mi było zaakceptować jego decyzje, uważałam, że lepiej zamieszkać z rodzicami i zaoszczędzić zwłaszcza, że warunki mielibyśmy bardzo dobre- całe poddasze do dyspozycji. Dziś wiem, że była to słuszna decyzja, M. poczuł się prawdziwym facetem a ja przestałam być córeczką mamusi:) Co było dalej nietrudno się domyślić- urodziła się nasz córcia Amelka. Przewróciła nam świat do góry nogami:) Jesteśmy dzięki niej jeszcze silniej związani i jeszcze bardziej nam zależy, choć jak wiadomo, więcej obowiązków, zmęczenie to również więcej spięć.
Niezależnie co przyniesie nam życie, wierzę, że zawsze będziemy razem:)
pewnie ze bedziecie razem :) wszystkiego naj naj :) PS tak na marginesie to w azdym zwiazku są kłótnie, niedomowienia i cichce dni. najwazniejsze to sobie z tym radzic i kochac sie dalej :)
OdpowiedzUsuńdziękuje bardzo:) i oczywiście zgadzam się z Tobą w 100%
UsuńFajna historia. Nic tak nie uświadamia nam jak nam zależy na drugiej osobie jak właśnie przeciwności i fakt, że chce się nam z nimi walczyć byle być razem.
OdpowiedzUsuńJa byłam pod dużym wpływem rodziców, dopiero jak sie wyprowadziłam zdałam sobie z tego sprawę i poczułam czego JA chcę tak naprawdę:)
Usuń